Stado powstało 22. 10. 2011r z inicjatywy Argon'a. Ten jednak je porzucił. Dnia 7.11.12r. Stado zostało reaktywowane przez Infines. Teraz zaczynamy nową historię.~ Jesteśmy na chłodnej, skutej lodem Alasce. Dla ludzi wydaje się ona niegościnna. Dla psów takich jak samojedy, husky, malamuty, psy grenlandzke i wszelakiej maści łajek to prawdziwy raj!

sobota, 26 stycznia 2013

Lonely.

Zmęczony odetchnął z ulgą, gdy wyczuł znajomą woń, zwiastującą wkroczenie w tereny SPA. Gdzie był? Może szukał starej rodziny. Może polował. Może zwiedzał odległe zakątki ziemi. To nie ważne. Ważne, że jest z powrotem. Ważne, że znowu zobaczy znajome pyszczki śnieżnych psów i Ją. Tak, Ona wyraźnie zawróciła mu w głowie. To Ona trzyma go w tych rejonach. To dla Niej wciąż tu jest i dzięki Niej, odnalazł spokój.

Był zmęczony podróżą. Trochę bał się, by nie wrócił tu w takim samym stanie jak na początku. "Chociaż to nie byłby zły pomysł." pomyślał, przypominając sobie Jej ciepły i opiekuńczy dotyk, który pomógł mu powrócić do dawnej formy.

Zbliżał się do równiny. Tak, czuł to każdą komórką swojego ciała, każdym receptorem. Serce zaczęło mu szybciej bić, przyspieszony oddech, doładowywał go jak narkotyk. Czuł narastające napięcie, emocje wypełniające jego ciało. Już to czuł. Czuł, że zbliża się do najważniejszego miejsca SPA. Nie mógł się doczekać by znowu zobaczyć znajomych i Ją. Przyspieszył kroku. Emocje, nie mogąc odnaleźć ujścia, zmusiły go do biegu. Nie czuł już zmęczenia, był naładowany. Chciał znaleźć się na równinie jak najszybciej. Jeszcze trochę. Jeszcze tylko kilka susów.

Po chwili wykonał ostatni skok. Skok, który zafundował mu ominięcie ostatniej przeszkody - niewielkiej zaspy, oddzielającej równinę od innych terenów Sfory. Z uśmiechem na pysku przywitał równinę, jak się za chwilę okazało, pustą.

Mina mu zrzedła, ogon i uszy opadły, wzrok wypełniła pustka. Powoli podszedł na środek równiny. Rozglądał się, nie dowierzał, był załamany. Ani jednej żywej duszy, ani jednego znajomego pyszczka. Przemierzył wiele kilometrów, nie mogąc doczekać się spotkania. A przywitała go chłodna pustka równiny SPA. Zatrzymał się i błądził pustym wzrokiem po okolicy.

Po chwili uniósł łeb i wydobył z głębi serca bolesny dźwięk. Zawył długo, a jego głos niósł się echem na dalekie zakątki terytorium SPA.

Rozejrzał się jeszcze raz w smutku, po czym położył się kuląc w bezradnej samotności, głaskany chłodnym dotykiem bezlitosnego wiatru.

_____________________________________________________________

Z tego co widzę, SPA ledwo żyje. Jeżeli chcemy tu jakoś wspólnie żyć, musimy wziąć się garść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz