Elektrika Faísca Estrela Lua la Wente Vento |
Elektrika... Tak ją ktoś kiedyś nazwał. Nigdy nie myślała nad własnym imieniem.
Faísca... Oznacza iskrę. Owa iskra jest w jej sercu, a ktoś kto to zobaczył, tak ją właśnie nazwał.
Estrela... Znaczy gwiazda. To imię przywarło do niej, kiedy była szczeniakiem. Przecież tak bardzo kochała gwiazdy i niebo...
Lua... Księżyc. To imię wybrała sama. Aby zawsze pamiętać, kto posłucha jej wycia.
la Wente... Czy coś znaczy? Ona tego nie wie. Po co o tym myśleć? Przecież jest wiele spraw, które są ciekawsze niż to.
Vento... Wiatr. Tak ją nazywał niegdyś tłum, tak ją nazywał były właściciel. Kiedyś. Bo to było kiedyś.
Rodzina:
Arechitot... To wybranek szarej. Nigdy o nim nie zapomina, zawsze ma na szyi sznurek z obrączką ślubną i pierścionkiem zaręczynowy, który od niego dostała.
Charakter:
Poważna... Ostatnio coraz częściej. Chociaż nadal jest bardzo wesoła.
Miła, przyjacielska... Ale tylko dla wybranych.
Wredna, złośliwa... Kiedy się wkurzy, potrafi taka być. Ponadto uwielbia szydzić z wrogów.
Wesoła... Jak wcześniej mówiłam, bardzo często.
Jaka jeszcze..? Należy ją poznać, aby się tego dowiedzieć.
Zainteresowania:
Gwiazdy i Księżyc... Są tym, co suczka uwielbia. Jest dobrą obserwatorką i potrafi po nich określić datę. Nie jest to jednak to, co najbardziej zapiera dech w piersiach. Jak niektórzy wieżą, każda gwiazda jest opiekunem. Ona może znaleźć na niebie opiekuna każdego.
Polowania, tropienie... Umie wytropić każde zwierzę. Często robi to dla zabawy, aby sprawdzić siebie i nauczyć się czegoś więcej.
Suczka nie chwali się jednak swoimi umiejętnościami. Nie leży to w jej naturze.
Płeć, wiek:
Suczka... Jak nie trudno się domyślić.
Wiek... Styczeń przyniesie suni już 4 rok życia.
Hierarchia:
Tropiciel... Do tego zawsze ją ciągnęło, dlatego też chciałaby zająć to stanowisko.
Ciekawostki:
Rasa... Być może nie uznacie tego za ciekawostkę, jednak warto powiedzieć, że jest ona rasy syberian husky, choć ma domieszki bardzo wielu innych ras, dlatego nie do końca przypomina rasę, do której przynależy.
Urodziny... Urodziła się 16 stycznia. Zawsze mówiono jej, że wtedy na niebie śmiały się gwiazdy...
Pochodzenie... Suczka pochodzi z pewnego rodu, bardzo znanego. Wszyscy właściciele jej przodków dążyli do tego, aby stworzyć nową, idealną rasę śnieżnych psów. Chcieli, aby były szybkie, inteligentne oraz bardzo wytrzymałe. Zaczęli od husky i malamutów. Kolejne pokolenia hodowców z czasem zmieniły nieco upodobania. Ich zwierzęta zaczęto przeznaczać do nielegalnych walk... Rodzice suczki świetnie walczyli, ojciec był na wpół wilkiem, a matka mieszanką husky i malamuta. Ona urodziła się jednak słaba. Dlatego oznaczono ją najpierw jako nieużytek. Kiedy dorosła, okazała się jednak bardzo dobrą wojowniczką. Pochodziła więc z hodowli psów do walk. Od urodzenia mieszkała na Syberii, później w cieplejszych stronach Rosji.
Historia:
Urodzona została w zimną, styczniową noc. Jej matka oprócz niej miała pod opieką 4 szczeniąt. Na początku życia wiodło jej się dobrze, miała ciepły kąt, mamę, odpowiednią opiekę i jedzenie. Rosła szybko, jak pozostałe szczenięta z jej miotu. Nie pamięta ich za dobrze... Kiedy miała nieco ponad 2 tygodnie zachorowała. Właściciel co prawda stwierdził, że i tak nie ma większych szans, postanowił ją jednak leczyć. Wyzdrowiała, ale była bardzo osłabiona. Dużo mniejsza od pozostałych. Mimo to nie poddała się. Jako 2 miesięczny szczeniak nadal była słaba. Najsłabsza w miocie, do którego wróciła. Zawsze ostatnia dostawała jedzenie, zawsze przegrywała walki z rodzeństwem. Nie brakło jej zwinności i sprytu, ale wtedy siła liczyła się bardziej. Po kolejnych 3 miesiącach jej sytuacja się poprawiła. Zaczęła wygrywać z rodzeństwem, przez co znacznie zyskała w oczach właściciela. Co prawda nadal była słaba, lecz teraz zwinność i spryt bardziej ważyły nad tym, kto zwycięży pojedynek. Wygrane walki oznaczały dla suczki również dostęp do większej ilości jedzenia. Stawała się coraz silniejsza. Im starsza była, tym lepiej sobie radziła. W końcu właściciel uznał ją za odpowiednią kandydatkę do walk. Zaczął ją trasować, aby mogła dać sobie radę z większymi przeciwnikami. Już od pierwszych walk widzowie ją pokochali. Z łatwością radziła sobie z przeciwnikami swojego pokroju, lecz i z silniejszymi wygrywała. Żyła tak kilka długich, długich miesięcy. Stała się agresywna, niespokojna i płochliwa. Mało kto mógłby pomyśleć, że da się ją zmienić. Strach bardzo głęboko się w niej zakorzenił. Nie chciała tego, ale nic już nie mogła zrobić. Rok, potem kolejny... Było z nią coraz gorzej. Miała coraz więcej blizn, a każda z nich przypominała szarej o walkach. Przed jedną z walk do baraku wszedł jakiś nowy człowiek. Nie zakładał się, zachowywał inaczej niż wszyscy. Wbił się w pamięć suczki. Zaczęła się walka. Widziała tylko kontem oka, jak wybiega z baraku. Chwilę później była prawie martwa... Do baraku wbiegło dużo ludzi. Zrobiło jej się ciemno przed oczami... Nie wiedziała co się dzieje.
Kiedy otworzyła oczy była w jakiejś klatce, cała obolała, nie mogła wstać. Świat jej zawirował, kiedy podniosła łeb wyżej, niż na 10 cm. Znów zasnęła. Pamięta tylko, że śnił jej się las. Potem była znów w klatce. Ale innej. Jeszcze mniejszej niż wcześniej. Ledwo mogła w niej podnieść łeb. Widziała przez kratki, że gdzieś ją zabierają. Potem ktoś przykrył klatkę materiałem. Długo to trwało, zanim zdjęto materiał. Jednak ona nie zasnęła. Nie mogła już. Kiedy wreszcie zdjęto ten okropny materiał poczuła, że znajdują się gdzieś indziej... W wielkim mieście. Było tam dużo cieplej, niż w jej poprzednim miejscu zamieszkania. Rozglądała się zaciekawiona. Potem znów ktoś zarzucił na klatkę materiał. Tym razem zasnęła. Obudziła się, kiedy ostra promienie słońca padły na jej oczy. Otworzyła je. W pierwszym momencie nie miała pojęcia, gdzie jest. Rozejrzała się uważnie. W kącie zobaczyła miski, jakiś nędzny gryzak i... Ku jej największemu zdziwieniu był tam inny pies. Wstała, warcząc głośno. Później było podobnie. Mało zwracała uwagę na psa, chodź był to w gruncie rzeczy naprawdę duży owczarek niemiecki. Arechitot był zaciekawiony jej postacią. Zawsze jednak odganiała go szczeknięciami i warczeniem. Po tygodniu pozwoliła jednak na to, aby ją poznał. Często wychodziła poza ogrodzenie. Przestała być tak płochliwa i wystraszona jak kiedyś. Nadal jednak była stale czujna i gotowa do walki. Po kolejnym tygodniu zaczęła rozmawiać ze współlokatorem. Okazał się sympatyczny. Opowiedział jej swoją historię, ona opowiedziała swoją. Zaczęli się lubić. Wiele psów w schronisku bało się, kiedy przechodzili obok razem. Oboje byli przecież dobrymi wojownikami i mieli wysoką pozycję. Wtedy byli już przyjaciółmi. Potem stali się parą. Już wtedy chcieli uciec. Wcieli ten plan w życie. Ucieczka udała się bez większych trudów. Mimo to, po kilku dniach włóczęgi po mieście Arechitota złapano. Szarej udało się uciec, lecz straciła jedynego przyjaciela i ukochanego. Przyrzekła sobie, że kiedyś go odnajdzie... Uciekła do lasu. Później jeszcze długo się po nim włóczyła. Dopiero potem ktoś ją znalazł. Wymizerniałą i prawie bez życia. Po raz kolejny trafiła do klatki. Kolejny raz ją wyleczono. Znów ją przewieziono. Tym razem na Alaskę. Przez jakiś czas biegała w zaprzęgu, ale znów uciekła. Kilkanaście dni włóczyła się po tej zimnej i nieprzyjaznej krainie. Trafiła tu. I ma nadzieję, że to będzie jej dom.
*****************************************************************************
Trochę długo to trwało, ale niestety nie miałam czasu.. No i z Historią (którą pisałam chyba dopiero 2 raz w życiu xD) się rozpisałam trochę... Mam nadzieję, że jest ok.
- Witaj w szeregach Stada Psów Alaski, El. - Skinęła jej łbem, jak to już leżało zarówno w jej zwyczaju, jak i pierwotnej ogładzie, którą jej wpojono za młodu. - Mam nadzieję, że odnajdziesz tutaj to, czego szukasz i że SPA stanie się Twoim domem. - Usmiechnęła się subtelnie do Szarej. - Może miałabyś ochotę na mały spacerek?
OdpowiedzUsuń*Również skinęła łbem, kiedy podeszła do niej Insanis. Uśmiechnęła się delikatnie, słuchając słów alphy* Witaj. Dziękuję za przyjęcie mnie do stada. Tak, ja również mam nadzieję, że SPA stanie się moim domem. *machnęła lekko ogonem zastanawiając się przez kilka sekund nad odpowiedzią* Oczywiście, że bym miała. *uśmiechnęła się już szerzej, czekając na odzew rozmówczyni*
OdpowiedzUsuńPrzez stosunkowo krótki moment trawiła słowa Rozmówczyni, czekając na chwilę, w której mogłaby wtrącić swoje trzy grosze. - Chodźmy zatem.. - Wymruczała pogodnie, po czym powstała zgrabnie. Suka obrała kurs na południowy-zachód; w stronę Doliny. - ..Zrazu pokażę Ci twoje legowisko, pozwolisz? - Mimo specyficznego zabarwienia, zabrzmiało to twierdząco.
Usuń